Zainspirowany i zaskoczony treścią setek maili jakie otrzymałem w ostatnich dniach po niewątpliwym sukcesie irlandzkiego księdza Ray’a Kelly’ego, który zaśpiewał na ślubie pewnej pary młodej utwór „Hallelujah” Leonarda Cohena, a także zaintrygowany historiami moich kolegów muzyków i nie tylko muzyków, postanowiłem poruszyć temat wydawać by się mogło oczywisty. Doświadczenia pokazały, że oczywisty nie nie jest, więc pozwolę sobie wystosować list otwarty do par młodych, organizatorów eventów, koncertów, czy też właścicieli klubów muzycznych.

Drogie pary młode, organizatorzy ślubów, eventów, recitali, koncertów.
Drodzy właściciele pubów, restauracji, hoteli, czy klubów muzycznych.

Muzyk, artysta, fotograf, makijażysta, fryzjer, żeby móc uświetnić swoją obecnością wyjątkowe wydarzenie jakim jest Wasz ślub, event, impreza, już od dziecka leżał i pachniał, a dobre różowe wróżki smyrały go swoimi skrzydełkami tam gdzie sobie zażyczył.
Talent spadł na niego z góry razem z wiosennym deszczem i tak mu zostało do dziś.
Nie musiał go pielęgnować, uczyć się gam rozcinając non stop jakiś palec na strunach gitary, czy skrzypiec.
Nie zdzierał sobie gardła podczas lekcji śpiewu, które oczywiście miał za darmo, bo wszystko w życiu miał za darmo.
Nie spędzał wielu godzin na łonie natury ucząc się metodą prób i błędów fotografowania.
Artysta to szczęściarz na którego łaska losu spływa jak miód spływający po przełyku.
Sprzęt który posiada, instrumenty muzyczne warte wiele, czasami kilkadziesiąt tysięcy, mikrofony, aparaty fotograficzne wygrał na loterii, albo znalazł na śmietniku, bo jak wszyscy wiemy te ze śmietników się wysypują i nic, tylko brać.

Wiadomo, że w obdartych łachmanach nie wyjdzie na scenę, bo wprawiłby w konsternację publiczność i zniesmaczył sporą jej część narażając się na nieprzychylne komentarze już podczas występu i później w internecie. A już nie daj Boże dwa razy pokaże się na scenie w tym samym.
Musi błyszczeć, zaskakiwać, tego się od artysty oczekuje, dlatego idzie do krawcowej, albo sklepu z marynarkami w cekiny i butami z czerwoną podeszwą i dostaje je w prezencie, bo przecież to zupełnie oczywiste, że w sklepach dostaje się produkty za darmo.

Ponadto każdy artysta ma swój prywatny odrzutowiec, który z prędkością światła zabiera go w dowolne miejsce występu w Polsce. Z Gdańska do Krakowa w minutę. Nie musi spędzać wielu godzin w trasie, ryzykując, że z tej trasy nie wróci, bo np. TIR w niego wjedzie. Ma odrzutowiec, więc problem wielogodzinnych podróży i setek kilometrów na polskich, najlepszych w Europie drogach go nie dotyczy. Jakby tego było mało ów odrzutowiec posiada najnowocześniejszą na świecie technologię napędu i zamiast wlewania benzyny, wystarczy się uśmiechnąć ładnie do silnika i ten wskakuje na takie obroty, że zanim człowiek skończy się uśmiechać już jest na miejscu :)

Artysta to też najwytrzymalsze stworzenie na świecie. Na scenie musi być wrażliwe, poruszać serca, wzruszać do łez, widzieć rzeczywistość w taki sposób w jaki nie widzą jej przeciętni Kowalscy i malować obrazy słowem, muzyką, fotografią. Natomiast poza sceną, po występie może spać w kartonie pod mostem ( porządny karton na poczcie jakieś 20 zł. Papier do pakowania, którym można się przykryć z 10 zł. Do tego bilet tramwajowy jakieś 4 zł, żeby pod most dotrzeć ) i delektować się zgiełkiem miasta, ale przede wszystkim tętniącego życiem mostu. Może nawet napisze piosenkę o moście, w końcu jest wrażliwy na otaczającą go rzeczywistość.

Jak już artysta się wyśpi w kartonie i wykąpie w pobliskim ścieku, wtedy znowu wsiada do swojego odrzutowca i pędzi z prędkością światła na kolejny występ w marynarce, czy sukience z cekinów i butach z czerwoną podeszwą, ale już innych, nowych, które dostał za darmo, żeby w internecie go nikt nie obsmarował, że ma tylko jedną marynarkę i jedne buty w których wciąż występuje.
Jedzie dalej w Polskę, by spełniać swoje marzenia, marzenia innych i zagrać tylko dla przyjemności pięćdziesiąty koncert w ciągu jednego lata.

Kiedy kończy się sezon i zbliża się zima na którą miał zarobić w ciągu lata tak jak rolnik, artysta wraca do swojej rodziny, do kochanych dzieci z którymi nie spędzał weekendów, nie jadł wspólnych obiadów w Niedzielę i mówi im…”Spędziłem piękne lato w trasie, było cudownie, śpiewałem, grałem, robiłem zdjęcia z pasją. Codziennie uśmiechałem się do silnika i zabierał mnie gdzie tylko chciałem. Jestem taki szczęśliwy…”

Na co dzieci : „Ale my jesteśmy głodne”

Artysta odpowiada: „Moje drogie, najedzcie się tak jak ja się najadłem, pasją i przyjemnością jaką z niej czerpię – smacznego”

 


111 Komentarzy

Maria Dedis · 16 czerwca 2016 o 12:09

Panie Damianie, Pana “tekst” to MISTRZOSTWO ŚWIATA!!!!…ja i mój małżonek jesteśmy (wykształconymi) muzykami, ja od pięciu lat na (dziadowskiej) emeryturze, mój mąż o nią się ubiega…trzeba trochę dorobić…mąż jest pianistą, chce dorobić jako bar-live-pianist, ale….nie wie ile “zawołać” za godzinę, żeby nie odstraszyć klienta … kto mógłby mi podpowiedzieć jaką “sumkę” “zaśpiewać”… z pozdrowieniami i SZACUN dla Pana!!!! Marysia-violinistka

Joanna · 28 lipca 2015 o 18:00

Kiedyś trafiłam na Twoje wykonanie “Alleluja” w necie a teraz przez przypadek na bloga :)
Fajny tekst i nie uważam, że napisany w emocjach jak to mi gdzieś wyżej przemknęło przed oczami bo jak zaznaczasz to odpowiedź na maile z ostatnich 3 lat. Ja szczerze mówiąc nawet bym nie pomyślała, żeby zapraszać kogoś znanego na ślub z różnych względów – a finansowych przede wszystkim bo potrafię sobie wyobrazić kwotę jaką kosztuje usługa. Jak najbardziej talent zasługuje na sowite wynagrodzenie. Piszę to jako przeciętny obywatel. Myślę, że najbardziej burzą się o pieniądze Ci, którzy mają ich w brud (to jest wynik moich obserwacji i nie chcę tu wrzucać wszystkich do jednego worka bo zapewne wyjątki się znajdą)
Śpiewam na ślubach ale też zajmuję się rękodziełem. Tutaj jest dopiero pole do popisu dla kupujących, wierz mi! ;) Kiedyś pewna pani się zdziwiła, że sam schemat kosztuje 40 zł :)
Życzę wszelkiego dobra i brnięcia dalej w przekonaniu, że to dobra droga!Jeśli kogoś nie stać to jego problem a nie Twój.
aSia

duo-dec · 15 kwietnia 2015 o 13:21

PANIE DAMIANIE, przeczytalismy Pana artykul….ZATKALO NAS!!!….napisal Pan PRAWDE i TYLKO PRAWDE…ja i mój malzonek jestesmy muzykami po Akademii a na “deser” gramy nasz ulubiony swing. Mój malzonek czasem dorabia jako live/bar pianista i….tu ZAWSZE jest problem z wynagrodzeniem….a jeden taki “odwazniak” powiedzial: “panie!!…muzyka, to przyjemnosc a pan jeszcze za to chce tyle (300zl) pieniedzy!?!?” SWIETNY ARTYKUL, z pewnoscia przeczytamy go jeszcze NIE raz!!. Pozdrawiamy Pana i zyczymy z CALEGO SERCA wszystkiego WSPANIALEGO!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
duo-dec

Piotrek K · 3 kwietnia 2015 o 07:59

Za tak pięknie wykonany utwór wykonany na ślubie jaki oglądałem na youtubie zwłaszcza zaśpiewany dla swojego dziecka na ślubie warto zapłacić każdą kwotę. Dla mnie szczęście najbliższczych jest bezcenne. Ma Pan piękny głos.

Dariusz Cygan · 4 stycznia 2015 o 00:42

udostępniłem link do Twojego art u siebie
Niech czyta kto umie Niech zrozumie kto potrafi
Szacunek dla dobrej pracy jest z pewnością dobry choć niepowszechny z różnych powodów. Czas który poświęcamy na cokolwiek jest czasem, który już nie wróci za żadne pieniądze, wykorzystajmy go tak aby jak najmniej żałować ….

Natalia · 31 sierpnia 2014 o 15:54

Witam śpiewa Pan przepięknie zgadzam się z tym co zostało przez Pana napisane każdy musi z czegoś żyć…. osobiście chciałabym usłyszeć Pana na swoim ślubie z tym że pisząc do Pana najpierw zapytałabym się o Pańskie warunki czyli oprócz ceny także transport itd sama z góry nigdy bym nie wyznaczyła ile mogę zapłacić. Decydując się na występ takiego artysty trzeba się liczyć że nie zaśpiewa on za przysłowiową złotówkę… inaczej trzeba szukać grajka który śpiewa do kotleta… czy w ogóle jest możliwość Pańskiego występu na ślubie? Jeżeli tak to w jaki sposób można się skontaktować aby ustalić warunki odpowiednie dla każdej ze stron?

Iza ... · 23 sierpnia 2014 o 20:59

kurcze no nie ciekawie to wygląda a nawet komicznie :) rozbraja mnie ludzkie myślenie to sa jakieś jaja skoro ktoś robi wesele to logiczna jest zapłata za występ artysty który ma po prostu na tym ślubie zaśpiewać :) Ostatnio dokładnie tydzień temu byłam na weselu i usłyszałam tą piosenkę i weszłam na stronkę i wyświetlił sie właśnie filmik z wesele siostry :) bardzo fajna sprawa -pozytywnie :)
Co do ludzi to chyba rutyna ,ze im wiecej maja tym miej daja od siebie niestety ;( propozycje kilku stówek sa śmieszne no nawet komiczne :) Co do wesel to w 100% popieram lepiej we dwoje na spontanie,romantycznie i bez tej całej otoczki :)

pozdrowionka oby propozycje były korzystniejsze i w pełni wynagrodzone :)

Paula Kłysz · 16 lipca 2014 o 23:50

Damian – ja Cię po prostu uwielbiam :) Pozdrawiam serdecznie

Robert · 16 maja 2014 o 21:32

“jeden tekst, tysiąc czytelników i każdy ma zróżnicowane zdanie” tak jest i będzie, każdy ma prawo do swojego punktu widzenia. Cieszę sie że ten tekst został napisany i jest w nim tyle prawdy, nie użalania sie a prawdy. Szanujmy swoją pracę, trud włożony w edukacje, sprzęt i talent i ceńmy się, Każdy ma wybór czy za 500 zł czy za 3000 zł tylko niechaj Ci , którzy wybierają nie oceniaja i osądzaja drugiego bo maja przecież wybór. Panie Damianie, niechaj Pan sie nie przejmuje innymi, co prawda świata sie nie naprawi, ale lżej na sercu gdy ktos wyłoży kawę na ławę.. Życzę dużo zdrowia :) nie tylko Panu ale wszystkim co tu piszą, Teksty klientów niekiedy powalaja na kolana…cóż więcej pokory do tworzenia i szacunku dla drugiego człowieka :) Robert (fotograf)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *